Malta zakochania warta – część czwarta – Konkatedra św. Jana w Valletcie
Zakończyliśmy naszą wycieczkę z Malta fun trains tam, gdzie ją rozpoczęliśmy, u podnóża Konkatedry Św. Jana, majestatycznie prezentującej się przy placu o tej samej nazwie. Nadszedł zatem czas, by sprawdzić co też ten osławiony na całym świecie dom wielu langues miał nam do zaoferowania.
Niepozorna z zewnątrz Konkatedra Św. Jana
Z zewnątrz Konkatedra Św. Jana w Vallettcie nie robi powalającego wrażenia, choć ma w sobie pewien urok.
Nic dziwnego zatem, że sir Walter Scott powiedział o niej, iż jest najpiękniejszym z kościołów, jakie kiedykolwiek widział. Oczywiście wszechobecne rusztowania trochę to piękno zakłócają, ale chcąc cieszyć się XVI-wieczną Konkatedrą Św. Jana jeszcze przez długie lata, musimy to po prostu zaakceptować.
Kto jednak stoi za powstaniem tego cudu? Otóż, projektantem Konkatedry Św. Jana był architekt maltańskiego pochodzenia Girolamo Cassara, a wybudowana została jako kościół dla Zakonu Joannitów na Malcie w drugiej połowie XVI wieku i zdecydowanie mogę stwierdzić, że jest niczym perła w koronie epoki baroku. Skromny, prosty portyk nad wejściem wspiera balkon, na którym po wyborze prezentował się Wielki Mistrz Zakonu. I to właśnie ta prosta „skorupa” intryguje do tego stopnia, że musisz tam wejść i na własne oczy ujrzeć, co skrywają jej wnętrza.
Ruszyliśmy zatem w stronę ulicy Republiki, do znajdującego się tam wejścia do świątyni.
Miłym zaskoczeniem był fakt, że osoba niepełnosprawna bez trudu dostanie się do Konkatedry Św. Jana w Vallettcie, gdyż do wejścia prowadzi łagodny długi podjazd. W tym miejscu muszę wspomnieć Wam o kilku rzeczach, o których trzeba pamiętać chcąc zwiedzić ten zabytek. Nie wybierajcie się tutaj w niedzielę i publiczne święta, bo Konkatedra jest wtedy zamknięta dla zwiedzających. Najlepiej zwiedzać ją od poniedziałku do piątku, gdyż wtedy otwarta jest od 9:30 do 16:30 (ostatnie wejście o 16:00). Za wstęp do Konkatedry osoba dorosła zapłaci 10euro, otrzymując przy wejściu audioprzewodnik w języku angielskim, który naprawdę się tutaj przydaje.
Jest jeszcze kilka zasad, o których warto wiedzieć przed przystąpieniem do zwiedzania świątyni. Po pierwsze ubranie: porzućcie kobiety myśl o krótkich sukienkach, spodenkach, dekoltach i odkrytych ramionach, gdyż tak ubrane do Konkatedry Św. Jana nie wejdziecie. Jeżeli zapomnicie o stosownym stroju, obsługa zaopatrzy Was w zapaskę i szal, który oddaje się przy wyjściu ze świątyni. Panowie natomiast, czapki z głów! Kolejna rzecz to buty. Szpilki odpadają, bo marmurowa podłoga w Konkatedrze jest delikatnym dziełem sztuki. Oczywiście dzieł sztuki nie wolno dotykać tak samo jak filmować i robić zdjęć z fleszem. Opiekunowie świątyni zwracają również uwagę na posiadany przez nas „bagaż” i zalecają trzymanie go w dłoni lub przed sobą, by nie uszkodzić elementów misternie zdobionych murów we wnętrzu. Uzbrojeni w bilet i wiedzę oraz mapę Konkatedry i wszelki inny potrzebny osprzęt możecie ruszać na podbój Konkatedry Św. Jana.
Barokowe wnętrze Konkatedry Św. Jan
Nie wiedzieliśmy czego spodziewać się we wnętrzu poza tym, że na pewno będzie barokowe, więc wyobraźcie sobie moment naszego wejścia i pierwsze spojrzenie. Nigdy tego nie zapomnę, bo nie wiedziałam, na co patrzeć, a w głowie miałam tylko neandertalskie „ooooo”. Dlaczego? A dlatego:
Blask i przepych powalają na kolana. Gdzie nie spojrzysz, tam arcydzieło. A wszystko to za sprawą Mattia Preti’ego, który w XVII wieku poproszony został o redekorację wnętrza świątyni. To właśnie ten kalabryjski artysta zamienił skromną dotychczas świątynię w prawdziwą perłę baroku. Każdy fragment powierzchni pokryty został misternymi zdobieniami. Są wszędzie, na sklepieniu, ścianach, kolumnach, portalach. Nawet posadzka to dzieło sztuki, stąpanie po którym może wywoływać mieszane odczucia i w pierwszym odruchu chciałoby się przejść bokiem, co jest niemożliwe, bo marmurowe, upamiętniające znakomite osobistości nagrobne płyty pokrywają całą posadzkę Konkatedry Św. Jana.
Wróćmy jednak do tego, jak zorganizowane jest samo wnętrze Konkatedry Św. Jana, bo samo to jest również bardzo ciekawe. Konkatedra składa się z długiej na 53 i szerokiej na 15 metrów głównej nawy, w której zlokalizowany jest ołtarz główny oraz naw bocznych, przy których rozmieszczono kaplice dla każdego z ośmiu langues Zakonu joannitów.
Oczywiście widoczny na zdjęciu ołtarz to najważniejszy element Konkatedry Św. Jana w Vallettcie. Jego centralnym punktem jest cudowna rzeźba przedstawiająca scenę chrztu Jezusa autorstwa Giuseppe Mazzuoli’ego. Jednakże ginie ona nieco w przepychu sklepienia czy otaczających ołtarz złoceń. Kiedy dodamy do tego ogromny baldachim i organy znajdujące się po obu stronach rzeźby, otrzymujemy moim skromnym zdaniem aż nazbyt wiele. Popatrzcie zresztą, jak prezentuje się to w całości.
A to był dopiero początek naszego odkrywania świątyni. Kiedy Kamil oddawał się kontemplacji misternego przepychu, ja udałam się do miejsca, w którym mieści się pomnik nagrobny Marc’a Antonia Zondadari’ego – Wielkiego Mistrza Zakonu Maltańskiego.
Ten pochodzący ze Sieny Wielki Mistrz stał się bardzo popularny wśród Maltańczyków, chociaż rządy jego trwały zaledwie dwa lata. Jego ciało spoczęło w Konkatedrze, lecz serce, ku rozpaczy Maltańczyków wróciło do rodzinnej Sieny. Nagrobny barokowy pomnik Zondadari’ego wykonany z marmuru i brązu, przedstawiający półleżącą postać zmarłego jest formą jego uhonorowania. Pomnik jest tak duży, że nie zmieścił się w kaplicy języka włoskiego. Tuż obok mieści się zakrystia, która choć prezentuje się o niebo skromniej od kapiącego złotem wnętrza Konkatedry Św. Jana, to jest największą jaką widziałam w całym swoim życiu.
Kontemplując chwilę to miejsce, ruszyłam na spotkanie z Kamilem i wspólnie udaliśmy się do znajdującego się dokładnie naprzeciwko Oratorium.
Jeśli interesują Cię atrakcje na Malcie to zajrzyj do naszych pozostałych artykułów.
Odwiedzamy wiele takich miejsc i sądzimy, że znajdziesz coś co Cię zainteresuje.
Oratorium w Konkatedrze Św. Jana w Vallettcie
Przylegające do Konkatedry Oratorium było pierwotnie prywatną kaplicą Wielkich Mistrzów Zakonu Maltańskiego. Wchodzi się do niego bezpośrednio z wnętrza Konkatedry Św. Jana. We wnętrzu obowiązuje całkowity zakaz fotografowania i filmowania, o czym przypomina rzesza czujnych strażników. Ja jednakże miałam włączony na filmowanie telefon i zanim zdążyłam go wyłączyć (upomniana przez strażniczkę), to nagrało mi się to, co było tu dla mnie najważniejsze. Zapytacie pewnie czego tak strzegą strażnicy i co przyciąga tu setki tysięcy turystów (może miliony?) rocznie?
Otóż, we wnętrzu Oratorium podziwiać można dwa wielkie obrazy Caravaggia – artysty, który łamał obowiązujące w jego czasach kanony w sztuce. Jednym z nich jest obraz „Święty Hieronim”, ale drugi jest o wiele ważniejszy.
Tak nie mylicie się, to obraz zatytułowany Ścięcie Św. Jana Chrzciciela. Jest to nie tylko jeden z najbardziej udanych obrazów mistrza, ale też jedyny, na którym Caravaggio się podpisał. Jego rozmiary są potężne, gdyż mierzy 361 na 520 cm. Carravaggio był członkiem Zakonu Maltańskiego, a jego bytność na Malcie związana była z tym, że uciekł z Włoch przed czekającym tam na niego wyrokiem śmierci. Był zatem nie tylko słynnym malarzem, ale również zasłynął jako przestępca.
Zamieszczone przeze mnie dla Was zdjęcie jest właściwie kadrem nagranego przypadkiem filmu, stąd jego jakość. Na żywo obraz jest po prostu powalający i warto poświęcić czas na dokładne jego obejrzenie.
Kaplice ośmiu langues
Po dłuższej chwili w Oratorium udaliśmy się na zwiedzanie pozostałej części Konkatedry Św. Jana, a dokładnie kaplic poświęconych nacjom: włoskiej, niemieckiej, francuskiej, prowansalskiej, angielskiej, kastylijskiej, aragońskiej i owernijskiej.
Każdy z ołtarzy jest bogato zdobiony, w każdym z nich pochowany jest Wielki Mistrz każdego z języków z założycielem Valletty Jeanem de la Vallette włącznie. Kaplice wypełnione są obrazami, rzeźbami z marmuru i brązu, płaskorzeźbami, freskami i innymi ociekającymi złotem dekoracjami, a wszystko to po to, by upamiętnić Wielkich Mistrzów każdej z nacji Zakonu Maltańskiego.
Tak zwiedzając kaplice, rzucił mi się w oczy pewien często powtarzający się detal.
Maltański Krzyż, który był zwany pierwotnie Krzyżem Kawalerskim, lub Krzyżem Cnót Rycerskich. Przyjęty został przez joannitów w 1126 roku. Jego osiem wierzchołków oznacza osiem powinności rycerzy m.in. prawdę, pokutę, wiarę i miłość. Z czasem wierzchołki zaczęły symbolizować narodowości wewnątrz Zakonu. Oba znaczenia bardzo mi się spodobały, ale najważniejszym faktem jest, że krzyż do dzisiaj pozostaje symbolem Zakonu Maltańskiego.
Tak zakończyliśmy nasze odkrywanie Konkatedry Św. Jana w Vallettcie i pełni podziwu opuściliśmy jej gościnne mury. To jednak nie było jeszcze być pożegnanie z Vallettą, bo choć Kamil potrzebował odpoczynku, to ja miałam zaplanowany dalszy spacer.
W kierunku Ogrodów Barrakka
Mój samotny spacer nie wynikał z niemocy Kamila, ale z faktu występujących w Vallettcie górek, o których pisałam Wam w poprzednim poście. Dlatego Kamil pozostał w cieniu Konkatedry, a ja udałam się w kierunku Lower Barrakka Gardens, czyli po prostu Dolnych Ogrodów Barrakka. Podążałam ulica Republiki w kierunku placu o tej samej nazwie, kiedy wyłoniła się przede mną Biblioteka Narodowa z dumnie prezentującą się sylwetką Królowej Victorii, mająca upamiętniać okres brytyjski na Malcie.
Pominąwszy bogatą historię i zbiory Biblioteki Narodowej, to mnie najbardziej urzekło to, że jest to kolejny polski akcent na Malcie. Bibliotekę Narodową Malty zaprojektował w 1796 roku architekt polskiego pochodzenia – Stefano Ittara. Biblioteka powstała ponieważ joannici chcieli aby wszystkie zbiory znajdowały się w jednym miejscu. Na ich nieszczęście takie miejsce udało im się stworzyć dopiero na dwa lata przed wypędzeniem ich z wyspy. Biblioteka znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie Pałacu Wielkiego Mistrza, do którego wnętrza się nie wybrałam, czego dzisiaj żałuję. Nic jednak straconego, bo Malta tak zapadła w serca Kamila i moje, że na pewno tu wrócimy.
Zaraz za Placem Republiki znajduje się kolejny plac – Plac Św. Jerzego.
Wzdłuż placu ciągnie się Pałac Wielkiego Mistrza a przecznicę zanim pałac Casa Rocca Piccola. Ja jednak uparcie dążyłam do celu, którym były Dolne Ogrody Barrakka. Pokonując wzniesienia, dotarłam do celu i właściwie nie wiem, co w tym miejscu napisać. Dlaczego? Hmmmm… Otóż, wyobrażałam sobie, że będą to wspaniałe, wielkie, pełne zieleni ogrody. A były zielone i owszem, ale strasznie małe. Tu na usprawiedliwienie Maltańczyków powiem, że Malta ma bardzo mało zieleni, więc każdy jej skrawek traktowany jest, jak cud natury. Lower Barrakka Gardens czyli Dolne Ogrody Barrakka są pięknie położone i razem z bliźniaczymi Górnymi Ogrodami Barrakka dają wytchnienie i cień w upalne dni.
To, co widzicie na zdjęciu to pomnik – grobowiec poświęcony viceadmirałowi, który nazywał się Sir Alexander John Ball i dowodził brytyjsko-maltańskimi siłami w czasie powstania przeciwko Francuzom w końcu XVIII wieku. Grobowiec zbudowany jest w formie doryckiej świątyni. Właśnie z tej części ogrodów Barrakka rozciąga się najpiękniejszy widok na Fort Św. Elma czy Trójmiasto ulokowane po drugiej stronie zatoki Grand Harbour.
Nieopodal wznosi się Siege Bell Memorial – dzwonnica z ogromnym odzywającym się każdego południa dzwonem powstała dla upamiętnienia 7000 ofiar Wielkiego Oblężenia Malty w czasie II wojny światowej.
Na tym postanowiłam zakończyć ten jakże bogaty we wrażenia dzień i powrócić do Kamila, który czekał na mnie gdzieś w okolicach Konkatedry Św. Jana. Kiedy do niego dotarłam, postanowiliśmy jeszcze chwilę nacieszyć się tą najmniejszą europejską stolicą.
Sącząc niespiesznie zimne białe wino odpoczywaliśmy w cieniu Konkatedry Św. Jana i snuliśmy plany na dzień następny, który miał upłynąć pod znakiem klifów, starożytnych świątyń oraz Błękitnej Groty. O tym wszystkim jednak opowiem Wam w następnym poście.
Nasz film z Malty
Zapraszamy na nasze grupy
Dołącz do nas na YouTube!
Znajdziesz tam filmy z podróży po Polsce i świecie.
Katedra św. Jana w Valletcie rzeczywiście jest imponująca. Jej zewnętrzna powłoka przypomina szary płaszcz prochowiec, ale wnętrze katedry to jubilerska koronkowa praca.
Pałac Wielkiego Mistrza jest po prostu niesamowity. Tam trzeba po prostu być. Maltańską Bibliotekę Narodową można zwiedzać, trzeba tylko wziąć przepustkę w recepcji. Wielka sala, w której są zgromadzone archiwalne woluminy przypomina bibliotekę z filmu Harry Potter. I co ciekawe, zwiedzanie jest za darmo, co jest rzadkością na Malcie.
Za trzy tygodnie lecę na Maltę. Mam duże problemy z chodzeniem ,szczególnie po schodach, dlatego Wasz blog jest dla mnie bezcenny. Wskazówki dotyczące możliwości wejścia do danej atrakcji pozwolą mi lepiej zaplanować zwiedzanie. Niestety, widzę , że niw wszędzie uda mi się dotrzeć. Opisy i zdjęcia są bardzo ciekawe i wyczerpujące. Serdecznie pozdrawiam. Alka
Bardzo dziękujemy za ciepłe słowa. Już zazdrościmy Ci wyjazdów na Maltę, bo to prawdziwy raj na ziemi. Życzymy mnóstwa niezapomnianych wrażeń 🙂