Atrakcje Toskanii zaczynamy odkrywać od Monticchiello
Co przychodzi Wam do głowy na hasło Toskania? Mnie nie przychodziło nic, aż do ostatniego pamiętnego lata, kiedy to atrakcje Toskanii zawładnęły i moim, i Kamila duchem. Paradoks polegał na tym, że Toskania wyszła nam niejako przypadkiem. Nie mieliśmy szczególnego planu na lato, bo ciągle nam coś wypadało i zaplanowanie urlopu graniczyło z cudem. W końcu jednak określiliśmy się w czasie i zaczęło się poszukiwanie kierunku. Kamil wpadł na pomysł objechania Włoch wybrzeżem, ale ta podróż zajęłaby zdecydowanie więcej niż zaplanowane 21 dni. I wtedy tak, jak w przypadku Malty, zaufaliśmy instynktowi. Jakiego medium społecznościowego bym nie włączyła, to bombardowały mnie atrakcje Toskanii – zdjęcia, filmy, wpisy i opisy. Wreszcie zirytowana lekko tą lawiną, postanowiłam przyjrzeć się bliżej tej osławionej krainie. Pokazałam zdjęcia Kamilowi i oboje stwierdziliśmy – jedziemy tam. I tak zaczęła się nasza toskańska przygoda, o której z radością Wam opowiem.
Zanim powitaliśmy atrakcje Toskanii
Tym razem plan podróży i zwiedzania był w moich rękach. Naprawdę podekscytowaliśmy się wizją spędzenia ponad trzech tygodni w samochodowej podróży przez atrakcje Toskanii, tylko we dwoje.
Niestety zewsząd słyszałam „ Toskania będzie dla Was trudna”, „Nie wiem czy sobie poradzicie”, „Toskania jest górzysta”, „Kamil na wózku nie da rady” i jeszcze jakiś „tryliard” podobnych rzeczy, z których wynikało, że atrakcje Toskanii i my nie będziemy kompatybilni. Kiedy słyszę czy czytam takie rzeczy budzi się we mnie biblijny niewierny Tomasz, który nie uwierzy, jak nie dotknie. Postawiłam sobie cel – zorganizuję nasz wyjazd tak, że damy radę. Znajdę takie atrakcje Toskanii, do których dostaniemy się oboje – ja na dwóch nogach, a Kamil na swoich czterech kołach. I tak zaplanowałam nam 21 dni w sercu Włoch. Celowo ominęłam Pizę i Florencję, bo tam byliśmy już przy okazji naszego Eurotripu. Tym razem postanowiłam poszukać dla nas czegoś w duchu slow travel i pokazać, że Toskanie dla niepełnosprawnych jest możliwa.
Cześć Toskania
Do Toskanii wyruszyliśmy 29 lipca, nocując po drodze w słynnej Norymberdze, przejeżdżając przez Niemcy i Austrię. Podziwialiśmy po drodze piękne bawarskie wsie, monumentalne Alpy i niezwykłe Dolomity.
W dwa dni pokonaliśmy prawie 2000 kilometrów i znaleźliśmy się w niezwykłej miejscowości Chianciano Terme, która na dwa tygodnie miała się stać naszym domem. Jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy, jak bardzo zżyjemy się z tym miejscem i ludźmi, którzy je tworzą. Dlaczego Chianciano Terme? Dlatego, że po naniesieniu na mapę wszystkich atrakcji Toskanii, które zaplanowałam, zdawało się świetną bazą wypadową na okolice Sieny i Arezzo oraz Toskanię południową. Dodatkowo znaleźliśmy tu naprawdę świetne miejsce, w dobrej cenie.
Uwierzcie, nie jest to łatwe, kiedy poszukujesz dostosowanego hotelu, w sezonie wysokim, za rozsądną cenę i w dodatku na krótko przed wyjazdem. W tym przypadku mieliśmy niebywałe szczęście, że znaleźliśmy Arts Club, gdzie co rano witał nas taki oto widok.
Każdy poranek wywoływał uśmiech na naszych twarzach. Dolina Val di Chiana, bliźniacza dla słynnej val d’Orci była jedną z atrakcji Toskanii, dla których tu przyjechaliśmy, a do tego była na wyciągnięcie ręki.
Dołącz do nas na YouTube!
Znajdziesz tam serię vlogów z 14-dniowej podróży po Toskanii.
Atrakcje Toskanii czas start
Na samo zwiedzanie Toskanii postanowiliśmy przeznaczyć 21 dni i w tym czasie chcieliśmy podążyć śladami filmowego Gladiatora czy sagi Zmierzch.
Chcieliśmy także udać się do zatopionego miasta, przespacerować diabelskim mostem, odwiedzić średniowieczny Manhattan, znaleźć samotną willę i niezwykłe widoki na dolinę val d’Orcia.
Na naszej liście atrakcji Toskanii znalazło się ponad 40 miejsc i zaczynaliśmy zastawiać się, czy nie podeszliśmy do naszej podróży zbyt ambitnie. Dlatego postanowiliśmy rozpocząć delikatnie, od uroczego Monticchiello. Okazało się, że rozpoczęliśmy z naprawdę wysokiego „ce”.
Monticchiello – niezwykła atrakcja Toskanii
Monticchiello to niewielka osada, która znajduje się w dolinie Val d’Orcia i jeżeli miałabym powiedzieć, co w nim niezwykłego, bez wahania odpowiem – wszystko.
Jeśli interesują Cię atrakcje w Toskanii to zajrzyj do naszych pozostałych artykułów.
Odwiedzamy wiele takich miejsc i sądzimy, że znajdziesz coś co Cię zainteresuje.
Do oddalonego od nas o jakieś 10 km Monticchiello dotarliśmy popołudniem i pierwsza rzecz, która rzuciła nam się w oczy to jego usytuowanie na wzgórzu. Do wsi nie wolno wjechać samochodem, ale nas uprawniała do tego nasza magiczna niebieska karta (tu jest parking). Całe szczęście, bo górka od publicznego parkingu do serca osady byłaby dla nas bardzo ciężka do pokonania.
Całe szczęście mogliśmy przejechać przez Bramę św. Agaty i dostać się, przez średniowieczne mury obronne, do wnętrza Monticchiello.
I to był moment, w którym atrakcje Toskanii postanowiły objawić nam się z bardzo wysokiej półki. Przejeżdżając przez bramę mieliśmy wrażenie, że wkraczamy do innego świata. Do świata, w którym czas zatrzymał się kilkaset lat temu. Kamienne domy, strome uliczki, zaparkowana pod ścianą czerwona Vespa i suszące się wszędzie pranie. Po prostu leniwe popołudnie w Toskanii.
Nie spodziewaliśmy się, że trafimy do miejsca, które całe jest jakby jednym wielkim zabytkiem. Przyzwyczajeni byliśmy do tego, że możemy zaznaczyć sobie na mapie konkretne punkty do zobaczenia. W Monticchiello było jednak inaczej i to właśnie tutaj stwierdziliśmy, że nasza podróż przez atrakcje Toskanii może być niezwykle pasjonująca.
W Monticchiello jest jednak miejsce, które koniecznie trzeba odwiedzić. To Chiesa dei Santi Leonardo e Cristforo – kościół św. Leonarda i Krzysztofa. Znajdują się w nim pochodzące ze średniowiecza freski, które odkryto dopiero w ubiegłym stuleciu.
Kościół robi naprawdę niezwykłe wrażenie, szczególnie, że nawet w szczycie sezonu nie ma tu tłumu turystów. Szybciej spotkacie tu błąkającego się leniwie kota, niż podróżnika z aparatem i już samo to jest piękne w Monticchiello.
My poznawaliśmy Monticchiello wałęsając się niespiesznie po jego uliczkach, które stawały się coraz węższe i coraz bardziej strome. W pewnym momencie Kamil postanowił oddać się pasji fotografowania, a ja postanowiłam zgubić się w Monticchiello. I tak dotarłam do niezwykłej galerii, galerii pod gołym niebem, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie, przede wszystkim swoją lokalizacją.
Kiedy wróciłam do Kamila, nie wiedziałam, jak mam opisać to co widziałam. Niby nic wielkiego, a jednak robiło wrażenie. Kamil miał dokładnie ten sam poziom fascynacji na twarzy odnośnie miejsca w którym został, który świadczył o tym, że atrakcje Toskanii kupiły go już pierwszego dnia.
Dołącz do nas na Instagramie!
Publikujemy tam wiele ciekawych relacji z naszych podróży.
Pierwsze spotkanie z doliną val d’Orcia
Robiliśmy się głodni, ale okazało się, że nie ma szans na zjedzenie w słynnej Osteria La Porta. Po pierwsze – schody, a po drugie bez rezerwacji, szanse na stolik marne. Żałowaliśmy bo restauracja oferowała przepiękny widok na dolinę Val d’Orcia.
Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Mieliśmy czas by delektować się niezwykłą panoramą doliny val d’Orcia wprost z murów i zdążyć przed zachodem słońca, by zobaczyć niezwykłą cyprysową aleję.
Poczekaliśmy w tym miejscu aż zajdzie słońce i mrok spowije Toskanię. Z niecierpliwością czekaliśmy na kolejny dzień, bo planów mieliśmy wiele. Ot, choćby słynny zyg-zak czy wizytę w filmowym Montepulciano. O tym jednaj będzie już następnym razem. Tymczasem zapraszam Was na filmową przechadzkę po Monticchiello.
Zapraszamy na nasze grupy
Dołącz do nas na YouTube!
Znajdziesz tam filmy z podróży po Polsce i świecie.
Sądząc po rejestracji – tlenek azotu , To startujemy w Europę z bliskiego sobie miejsca. Ja z Ełku.
W wielu miejscach byłem . Zdrowie zmusza mnie do podróżowania samochodem , bo latać nie mogę i te 2000 to jakiś ogranicznicznik.
Kilkakrotnie korzystałem z Waszych podpowiedzi i wyszło fajnie.
Pozdrawiam.
M. Kuna
Bardzo nam miło, że nasze podpowiedzi się przydają 🙂
My zawsze jedziemy takie trasy na pół i szukamy noclegu w miarę równo, w połowie drogi.
WOW – wspaniałe zdjęcia! Zazdroszczę podróży 🙂 Mam nadzieję, że też kiedyś uda mi się zwiedzić toskanię..
Dzięki. Trzymamy kciuki za realizację podróży do Toskanii.
Bardzo fajnie opisane ,mam nadzieję zobaczyć to i owo juz w czerwcu