Wielki powrót, czyli Chorwacja po raz drugi. Część 6 – Jeziora Plitwickie i wózek
Narodowy Park Jezior Plitwickich był moim marzeniem od poprzedniego lata i tym razem miałam je spełnić. Jednocześnie razem z Kamilem mieliśmy sprawdzić czy osoba na wózku inwalidzkim jest w stanie zobaczyć Plitwice w całej ich krasie i pocztówkowym pięknie. Czy Narodowy Park Jezior Plitwickich zdał egzamin? Przeczytacie już za chwilę.
W drodze do Narodowego Parku Jezior Plitwickich
Z naszej Mastrinki do celu mieliśmy jakieś 230 km, jadąc autostradą. Można oczywiście wybrać bardziej malowniczą trasę, którą polecam, jeżeli jesteście w Chorwacji po raz pierwszy. My pojechaliśmy tak, jak przedstawia mapa poniżej.
Ponieważ zewsząd słyszałam, że Narodowy Park Jezior Plitwickich będzie dla nas niedostępny, postanowiłam zasięgnąć informacji u źródła. W tym celu dzień przed wyjazdem zadzwoniłam do parku i wypytałam o to, jakie mamy możliwości dostania się do tego dziedzictwa kultury UNESCO. Uzyskałam bardzo optymistyczne informacje, a mianowicie, że Plitwice są w pełni dostosowane dla osób poruszających się na wózkach. Mało tego, że nawet mogę sobie wybrać wejście, od którego chciałabym rozpocząć zwiedzanie, a wózek nie będzie stanowił żadnego problemu w poruszaniu się. Wyobrażacie sobie? Z obawy, że mój perfekcyjny angielski zawiódł w rozmowie z Chorwatką, poprosiłam Kamila o wykonanie jeszcze jednego telefonu, co też z niemałym zdziwieniem uczynił i uzyskał takie same informacje. Zatem pełni optymizmu, wraz z naszymi współtowarzyszami podróży postanowiliśmy, że 15 lipca 2015 roku, zdobędziemy Plitwice, a ja tym samym zrealizuję swoje marzenie. Ten znany tylko z pocztówek i zdjęć park miałam wreszcie zobaczyć na własne oczy.
Tu trzy ważne wskazówki. Warto być w Narodowym Parku Jezior Plitwickich, jak najwcześniej z dwóch powodów. Po pierwsze, unikniecie tłumu turystów, które w sezonie letnim są tu nieprzebrane, co utrudnia poruszanie się i podziwianie widoków. Ponadto, w ciągu dnia temperatura, spotęgowana przez wysoką wilgotność powietrza mocno dać Wam się może we znaki. Po drugie, Chorwacja prezentuje zaskakującą różnicę temperatur. Wyjeżdżaliśmy około 4 rano i w naszej Mastrince już było 25 stopni powyżej zera, więc nawet nie pomyślałam o długich spodniach i bluzie. To był błąd. Około 7 rano w Narodowym Parku Jezior Plitwickich było 15 stopni i naprawdę zmarzłam w moich spodenkach i koszulce. Także i to miejcie na uwadze wybierając się na tę wyprawę. Trzecia wskazówka dotyczy prowiantu. Warto wziąć ze sobą kanapki i wodę, bo zwiedzanie może Wam zająć nawet 8 godzin, bo na tyle według informacji z parku, przeznaczona jest najdłuższa trasa.
Narodowy Park Jezior Plitwickich – garść informacji historycznych i technicznych
Narodowy Park Jezior Plitwickich jest największym z ośmiu narodowych parków Chorwacji i zajmuje obszar 294,82 km2. Jest również najstarszym z nich, bo jako park narodowy funkcjonuje od 1949 roku. Park ten ze względu na swoją unikalność został w 1979 roku wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO i nieprzerwanie cieszy się ogromnym zainteresowaniem turystów. Park położony jest w południowej części gór Mała Kapela i co ważne nie jest trudno do niego dotrzeć, jak pokazuje poniższa mapa.
Największą atrakcją narodowego Parku Jezior Plitwickich jest aż 16 krasowych jezior, połączonych ze sobą licznymi wodospadami, co tworzy baśniowy wręcz obrazek.
Cały kompleks podzielono na jeziora Górne i Dolne. W skład tych pierwszych wchodzą: Prošćansko jezero, Ciginovac, Okrugljak, Batinovac, Veliko jezero, Malo jezero, Vir, Galovac, Milino jezero, Gradinsko jezero, Burgeti i Kozak. W skład drugich zaliczamy: Milanovac, Gavanovac, Kaluđerovac i Novakovića Brod. To właśnie w rejonie tego ostatniego podziwiać można największy w Chorwacji 78-metrowy wodospad Veliki Slap.
Park jest fenomenem choćby ze względu na kaskady tufu wapiennego, które ciągle się zmieniają. Ta porowata skała osadowa tworzy wszelkiego rodzaju progi i bariery, które powodują, że woda przedziera się przez tę krainę pięknymi kaskadami.
Proces ten zachodzi cały czas, więc nie bez powodu mówi się, że Jeziora Plitwickie nigdy nie są takie same. Jeden z badaczy tego naturalnego fenomenu – Ivo Pevalek – już w 1937 roku powiedział tak: „Woda, jeziora, wodospady są wszędzie, ale Jeziora Plitwickie są tylko jedne”.
Poza oczywistą atrakcją samych jezior, park oferuje bogactwo fauny i flory, z najpiękniejszą podobno w Europie bukowo-jodłową puszczą „Corkova uvala”, 1267 rodzajami rozpoznanych roślin czy 321 rodzajami motyli. Nawet nie wiedziałam, że tyle ich istnieje. Tu muszę was ostrzec, bo teren Narodowego Parku Jezior Plitwickich zamieszkuje niedźwiedź brunatny, którego szczęśliwie na swojej drodze nie spotkaliśmy.
Jeziora Plitwickie oferują wiele począwszy od spacerów, poprzez wioślarstwo kajakarstwo, wspinaczki górskie, wycieczki rowerowe na narciarstwie kończąc. Co w Narodowym Parku Jezior Plitwickich można robić dokładnie przeczytacie na oficjalnej stronie parku, dostępnej w języku angielskim, niemieckim, francuskim, włoskim i chorwackim. Tam też znajdziecie aktualne ceny biletów, które różnią się od siebie w zależności od daty, w której chcielibyście odwiedzić ten cud natury. W sezonie wysokim, a zatem od 1 lipca do 31 sierpnia bilet wstępu do Narodowego Parku Jezior Plitwickich to wydatek 180 HRK dla osoby dorosłej i 80HRK dla dziecka od 7 do 18 lat. Pamiętajcie również o tym, że za parking, na którym pozostawicie samochód również trzeba będzie zapłacić 7HRK za godzinę postoju.
Jeśli interesują Cię atrakcje w Chorwacji to zajrzyj do naszych pozostałych artykułów.
Odwiedzamy wiele takich miejsc i sądzimy, że znajdziesz coś co Cię zainteresuje.
Przy każdym z dwóch wejść znajduje się informacja turystyczna, w której można nie tylko uzyskać informacje na interesujący Was temat, ale również zakupić mapę Parku, za którą zapłacicie 20 HRK. Czy warto ponieść ten wydatek? Moim zdaniem jak najbardziej, bo na owej mapie znajdziecie rozrysowane dokładnie różne trasy zwiedzania wraz z długością ich trwania.
Zdobywamy Narodowy Park Jezior Plitwickich
Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami i zdobytymi z pierwszej ręki informacjami, pełni optymizmu zaparkowaliśmy nasze volviątko na parkingu przy wejściu nr 1 i ruszyliśmy na podbój Narodowego Parku Jezior Plitwickich, kierując swoje kroki wprost do kasy biletowej. Tu uwaga – parking od wejścia oddziela ruchliwa jezdnia, nad którą znajduje się przejście, ale niestety nie jest ono dostosowane dla wózkowiczów, więc osoba niepełnosprawna musi przejść „na dziko” przez tę drogę.
Pierwsze wątpliwości dopadły nas przy kasie, kiedy przemiły pan zapytał nas czy byliśmy w informacji i czy jesteśmy pewni, że chcemy kupić bilety i wejść na teren Narodowego Parku Jezior Plitwickich. Wyobraźcie sobie naszą konsternację, kiedy po pobudce w środku nocy, wcześniejszych telefonach i przejechaniu ponad 200 km usłyszeliśmy coś takiego. Mężczyzna poinformował nas, że na pewno nie zwiedzimy całego Parku i odesłał nas do sąsiedniego budynku celem doprecyzowania, które miejsca Narodowego Parku Jezior Plitwickich będą dla nas dostępne. Tak też uczyniliśmy i w informacji optymistycznie nastawiona kobieta udzieliła nam wskazówek, jak zwiedzać i którędy się mamy poruszać. Mało tego, naniosła nam naszą trasę na zakupioną mapę, mówiąc, że będzie, cytuję „troszkę trudno na początku, ale potem już bez problemu”. Uzbrojeni w mapę i takie informacje wyruszyliśmy po bilet wstępu do parku, którego cena miała nam zrekompensować brak możliwości obejrzenia go w 100%. Bilet Kamila i mój łącznie kosztował 80HRK, a więc naprawdę niewiele. Na poniższej mapie możecie sobie prześledzić, jakie są drogi zwiedzania dla osób niepełnosprawnych.
Specjalnie też dla Was zamieszczamy tę samą mapę Jezior Plitwickich w wersji do pobrania. Wróćmy jednak do naszej trasy. Po skorzystaniu z wejścia numer 1 (wejście numer 2 nie nadaje się dla osób niepełnosprawnych) mieliśmy iść około 20 minut do stacji nr 1, utwardzoną drogą i tu miało być „trochę trudno”. Zanim wyruszyliśmy w tę „trochę trudną” trasę, oczom naszym ukazał się Wielki Wodospad (Veliki Slap), który jest po prostu monumentalny.
Osoby pełnosprawne kierując się w dół stromą i krętą ścieżką na prawo, dotrą do jego „stóp” i będą mogły go podziwiać zupełnie inaczej niż my. Jednakże i nasz punkt obserwacyjny pozwolił cieszyć się Wielkim Wodospadem w promieniach porannego słońca, które w kroplach wody tworzy liczne tęcze. To chyba najpiękniejsza pora dnia, by go podziwiać. Cisza, brak ludzi i natura. Zdecydowanie polecam.
Na powyższym zdjęciu widzicie kierunek zejścia w dół do Wielkiego Wodospadu oraz oznaczenia tras, którymi możecie podążyć w Narodowym Parku Jezior Plitwickich. My swoje kroki skierowaliśmy w lewo i ruszyliśmy w naszą „trochę trudną” podróż do Stacji nr 1 (ST1). Jak było? Początkowo całkiem nieźle, tak jak na poniższym zdjęciu.
Droga optymistycznie wiła się wśród drzew, twardo, niezbyt stromo i w miarę równo, choć już po kilkudziesięciu metrach wiedzieliśmy, że 20 minut to zdecydowanie będzie zbyt mało, by pokonać zaznaczony na mapie odcinek. Po chwili zrobiło się naprawdę stromo i nierówności było coraz więcej. Ciężko, ale wciąż do pokonania, szczególnie jeżeli towarzyszy Ci taki upór, jak mój i kochana osoba u boku.
Pomyślałam sobie, że pewnie za kilka metrów będzie lepiej i z tą myślą dotarliśmy do widoku, który wynagrodził nam cały wylany pot. Popatrzcie sami:
Myślałam, że śnię i chciałam pozostać w tej pięknej krainie, gdzie dane jest nam oglądać taki cud natury. Po chwili jednak ruszyliśmy dalej i czar prysł. Dlaczego? Dlatego:
Wyobrażacie sobie naszą dwójkę na czymś takim? Byliśmy uparci, ale ten fragment drogi zdawał się nas pokonywać, szczególnie, że utknęliśmy w pewnym momencie. Jednak pojawili się na szlaku dobrzy ludzie i pomogli nam przedostać się dalej, co doprowadziło nas w kolejne czarowne miejsce Narodowego Parku Jezior Plitwickich.
Co było dalej przeczytacie tutaj.
Zapraszamy na nasze grupy
Dołącz do nas na YouTube!
Znajdziesz tam filmy z podróży po Polsce i świecie.
Uwielbiam Chorwację, jej bogatą różnorodność oraz piękne widoki. Świetne miejsce oraz zdjęcia. Zazdroszczę i pozdrawiam.
Bardzo ładny opis i zdjęcia! byłam w Plitvicach na początku lipca, teraz wybieram się ponownie w drugiej połowie września licząc na odmienne kolory przyrody 🙂 Pozdrowienia gorące.
Dziękujemy i życzymy udanej podróży! 🙂
Jeziora Plitwickie odwiedziłam dwukrotnie, zawsze na dwóch nogach. Gratuluję pomysłu na życie i ciekawego bloga.Tak sobie myślę, że z Waszych doświadczeń z „czterema kółkami” spokojnie mogą korzystać również rodzice, którzy chcieliby z małymi dziećmi w wózkach odwiedzić ten piękny zakątek. Podajecie na tacy gotową wiedzę. Zdjęcia oglądane wielokrotnie jednakowo mnie zachwycają. Pozdrawiam i życzę szerokich dróg, bez barier w dalszym odkrywaniu świata.
W tym roku zwiedziliśmy Jeziora Plitwickie. Też mamy problem z poruszaniem się ale jednak na własnych nogach. Trasa E okazała się nie aż taka prosta ale widoki zrekompensowały wysiłek 🙂 Tym bardziej szanujemy wasz wysiłek żeby to chociaż w części zobaczyć.