Paryż – Sekwana i NY (część trzecia)
Kolejne dni naszej wizyty w Paryżu postanowiliśmy spędzić na tak zwanym spontanie. Mieliśmy tylko jeden plan: wyjść z hotelu i zobaczyć gdzie nas nogi poniosą. Robimy tak często, więc wierzyliśmy, że i tym razem nas ten sposób poznawania miasta nie zawiedzie.
Barka + Sekwana = Relaks
Na początek postanowiliśmy udać się w okolice Sekwany i przejść się jej brzegiem. Po dotarciu na miejsce, w okolice wieży Eiffla, okazało się że za niewielkie pieniądze można zobaczyć Paryż z rzeki. Co kilkanaście minut pływają po niej sporych rozmiarów barki turystyczne, z których można zobaczyć miasto z innej perspektywy. Nam też się zachciało takich wojaży. 🙂 Znalezienie zjazdu nad sam brzeg rzeki zajęło nam trochę czasu dlatego podpowiadamy: jest tu. Zajazd ten nie jest co prawda zjazdem dla wózków, tylko normalną drogą do parkingu dla autobusów i jest dosyć stromo, ale da się zjechać przy odrobinie dobrej woli. Na dole kupiliśmy bilety, poczekaliśmy na nasz rejs i ruszyliśmy w podróż. Dostanie się na barkę nie było jednak tak proste jak nas zapewniano. Najpierw był dość stromy trap, a na końcu niego jeszcze próg. Całe szczęście załoga chętnie nam pomogła. Na statku, w cenie biletu, dostępny jest audio przewodnik opisujący to, co mijamy. Barka płynie od wieży w stronę Luwru, następnie okrąża wyspę, na której stoi Katedra Notre-Dame i wraca w miejsce wypłynięcia. Niewątpliwie warto popłynąć Sekwaną szczególnie po to aby zobaczyć Notre-Dame z rzeki – pięknie się prezentuje. Taki rejs można także odbyć wieczorem i zobaczyć Paryż nocą. Po dopłynięciu z powrotem pod Wieżę Eiffla zjedliśmy obiad nad brzegiem Sekwany (tu wino smakuje zdecydowanie inaczej :)) i postanowiliśmy wrócić do hotelu drogą, której jeszcze nie znamy.
Poszliśmy w stronę mostu Pont de Grenelle aby w kilka chwil przenieść się tysiące kilometrów od Paryża. Było to możliwe dlatego, że właśnie pod tym mostem, na małej wysepce (Île aux Cygnes), stoi kopia Statuy Wolności. Ta paryska Statua jest o wiele mniejsza (4 razy) od swojego pierwowzoru z Manhattanu, ale mimo to wygląda imponująco. Statuę paryską oraz jej nowojorski oryginał zaprojektował Gostav Eiffel (ten od wieży), a wyrzeźbił Auguste Bartholdi. Ciekawostką jest fakt, że twarz Statuy wzorowana jest na rysach twarzy matki artysty, a reszta na ciele jego kochanki.
Jeśli interesują Cię atrakcje w Paryżu to zajrzyj do naszych pozostałych artykułów.
Odwiedzamy wiele takich miejsc i sądzimy, że znajdziesz coś co Cię zainteresuje.
Niestety „dotknąć” Statuy nie mogłem ponieważ prowadzą do niej schody. Po obejrzeniu posągu z brzegu i mostu postanowiliśmy wrócić do hotelu. Nie polecam pokonywania trasy z okolic Statuy w okolice Trocadero na wózku ponieważ w większości jest pod górkę i to ostro, my bynajmniej innej drogi nie znaleźliśmy, a uwierzcie szukaliśmy wytrwale.
Zabłądzić w Paryżu
Dwa ostatnie dni naszej wizyty w Paryżu spędziliśmy na dalszych i bliższych wycieczkach po paryskich uliczkach. Postanowiliśmy, że nie będziemy zwiedzać żadnych muzeów itp. od środka, a jedynie pospacerujemy po mieście miłości. Oboje z Gohą uwielbiamy taki właśnie sposób zwiedzania. Więc tak spacerując, przez dwa dni, przeszliśmy ponownie całe Pola Marsowe, zobaczyliśmy pomnik Pokoju znajdujący się na końcu Pól Marsowych, École Militaire, Musée de l’Armée, plac Inwalidów, most Aleksandra III i Wielki Pałac. Do tego bardzo dużo czasu spędziliśmy drepcząc po bocznych uliczkach, szukając w nich paryskiego czaru. W trakcie tych wędrówek kolejny raz trafiliśmy na Pola Elizejskie i w okolice Łuku Tryumfalnego gdzie jedliśmy najpyszniejsze ślimaki w naszym życiu poprzedzone w moim przypadku zupą cebulową. Pycha, z czystym sumieniem polecamy paryskie ślimaki, szczególnie po zmroku! W ogóle polecamy Paryż po zmroku, jest naprawdę uroczy i można się w nim zakochać.
Z racji na to, że wszędzie gdzie jesteśmy staramy się odwiedzić restaurację McDonalda, tak też było w Paryżu. Wiem, wiem, to śmieciowe jedzenie, ale my od czasu do czasu lubimy. 🙂 W okolicach Łuku znaleźliśmy Maca i to co zobaczyliśmy w środku to był szok. Ja jeszcze nigdy nie widziałem takiego tłoku, a przede wszystkim takiego syfu. Opakowania po kanapkach były wszędzie. Każdy stolik był zajęty, a w każdej z trzech kolejek stało po ok. 50 osób. Już mieliśmy sobie darować spróbowania francuskiego menu, ale po tym jak stanęliśmy na końcu tej monstrualnej kolejki, podszedł do nas manager restauracji i zabrał na początek kolejki, gdzie poprosił pracownicę do wolnej kasy i po raz kolejny zostaliśmy obsłużeni bez kolejki. Jeszcze nigdy się z takim zachowaniem nie spotkałem, być może dlatego, że nigdy nie nalegam na ustąpienie mi kolejki. Szok, ale bardzo pozytywny!
Samolot powrotny do Warszawy mieliśmy bardzo wcześnie rano, więc po szybkiej kawce w hotelu taką samą taksówką jak z lotniska dojechaliśmy pod terminal. Bez problemu dotarliśmy pod naszą bramkę – hala odlotów jest naprawdę prosta do ogarnięcia. 🙂 Po kolejnej kawce (naprawdę było wcześnie) wsiedliśmy na pokład samolotu naszego rodzimego przewoźnika i tym samym zakończyliśmy naszą przygodę z Paryżem.
Kilka słów na koniec
Nam Paryż podobał się bardzo i możemy odwiedziny tego miasta polecić z czystym sumieniem. To prawda, co się o nim mówi – faktycznie ma swój unikalny i magnetyzujący klimat. Do tego, patrząc z mojej perspektywy, chodniki są równe, wszystkie główne atrakcje, które zwiedziliśmy były dostosowane (nawet tak stary Luwr), a do tego Francuzi są wyjątkowo pomocni, widząc osobę na wózku (chyba, że ja miałem szczęście). To, czego brakuje, to dostosowane metro, ale to niestety stały mankament w większości miast, w których metro powstało „trochę” wcześniej niż w Warszawie. Kolejnym plusem jest fakt, że w większości można dogadać się po angielsku. Goha będąc w Paryżu 15 lat temu nie miała tego luksusu. Co do samych mieszkańców Paryża to mogę wypowiedzieć się w samych superlatywach. Są pomocni, chętnie wskażą drogę i nie zadzierają nosa jak to czasem się o nich mówi. Naprawdę wszystkim polecamy wybrać się do stolicy Francji, nie pożałujecie.
Udanych podróży tych dużych i tych małych!
[dodane 1 października 2013 roku]
Niestety nie wszystko okazało się tak kolorowe. W czasie naszego lotu, po poprawnym wymeldowaniu się z hotelu, ów hotel pobrał z mojej karty kredytowej 250€! Po próbie wyjaśnień z hotelem dlaczego taka sytuacja miała miejsce, tłumaczyli że zniszczyliśmy szafkę nocną (były to trzy płyty zbite w „U”). Absurd! Sprawę zgłosiłem do Europejskiego Biura Ochrony Praw Konsumenta, które jednak nie wiele wskórało poza otrzymaniem wyjaśnień podobnych do tych, które otrzymałem ja i to po francusku niestety. Na szczęście równolegle zgłosiłem reklamację, przez bank, do operatora karty reklamując nieautoryzowane użycie karty (w momencie jej użycia byłem już nad Polską). Operator karty uznał reklamację i udało mi się odzyskać pieniądze. Domyślam się, że jesteście ciekawi w jaki sposób hotel sam autoryzował moją kartę? Otóż rezerwując pokój musiałem autoryzować kartę, z której to hotel w przypadku mojego nie pojawienia się miał pobrać pieniądze (taka sytuacja ma miejsce jeśli nie ma opcji bezpłatnego anulowania rezerwacji), ale w przypadku mojego zameldowania karta powinna zostać natychmiast usunięta z systemu. Tak się nie stało, hotel bezprawnie trzymał kartę w systemie i tak oto pobrał te 250€. Z EBOPK dowiedziałem się, że we Francji to częsta praktyka. Tak więc uważajcie na swoje karty. I jeszcze jedno, co pomogło w naszym przypadku to zachowanie przez nas kart pokładowych, które ewidentnie potwierdzały, że w czasie transakcji dokonywanej przez hotel, byliśmy już nad Polską. Wyciągnąłem naukę z tej lekcji i od tej chwili staram się rezerwować nocleg tam, gdzie mogę go ewentualnie bezpłatnie anulować, a jeśli się nie da to przy wymeldowaniu proszę o wyciąg potwierdzający zamknięcie autoryzacji karty. No i w hotelu Floride-Etoile na 100% już nie przenocuję, a szkoda bo lokalizację i cenę miał fajną
Zapraszamy na nasze grupy
Dołącz do nas na YouTube!
Znajdziesz tam filmy z podróży po Polsce i świecie.