W cieniu del Teide, czyli „nasza” Teneryfa
Na Teneryfę wybraliśmy się w ferie zimowe w celu ucieczki od zimy i w poszukiwaniu słońca. No i cóż, udało nam się. Jednak Teneryfa poza możliwością opalania się w objęciach wulkany del Teide, w środku polskiej zimy ofiarowała nam znacznie więcej. Widzieliśmy m.in. delfiny pływające w Atlantyku i księżycowe bezdroża.
W cieniu del Teide, czyli „nasza” Teneryfa – część czwarta (delfiny, Los Gigantes i opalanie przed powrotem)
Teneryfa i ocean nie mogłaby się dla nas odbyć bez próby zobaczenia delfinów w ich naturalnym środowisku i choćby rzucenia okiem na słynne kanaryjskie klify – Los Gigantes. Nasz…
W cieniu del Teide, czyli „nasza” Teneryfa – część trzecia (Pico del Teide i Piramidy w Guimarze)
Od samego rana mieliśmy tylko jeden cel – zdobyć wreszcie wulkan Pico del Teide. Czy tym razem się uda? Czy nie będzie za mocno wiało? Co będziemy robić, jak się…
W cieniu del Teide, czyli „nasza” Teneryfa – część druga (Loro Park i czarne plaże)
Po wydarzeniach dwóch poprzednich dni, które opisałam Wam w „W cieniu del Teide, czyli „nasza” Teneryfa – część pierwsza (Smocze Drzewo)„, nie śmiałam się spodziewać gładkiego ciągu…
W cieniu del Teide, czyli „nasza” Teneryfa – część pierwsza (Smocze Drzewo)
Po ponad pięciu godzinach lotu wylądowaliśmy na lotnisku Aeropuerto Reina Sofia (Port Lotniczy Aeropuerto de Tenerife Sur) na Teneryfie. Asysta (o kodzie WCHC już Kamil pisał) czekała już…