delfiny na Teneryfie

W cieniu del Teide, czyli „nasza” Teneryfa – część czwarta (delfiny, Los Gigantes i opalanie przed powrotem)

Teneryfa i ocean nie mogłaby się dla nas odbyć bez próby zobaczenia delfinów w ich naturalnym środowisku i choćby rzucenia okiem na słynne kanaryjskie klify – Los Gigantes. Nasz czas na wyspie się kończył, więc przed powrotem do domu postanowiliśmy zrealizować obie z powyższych rzeczy, zobaczyć delfiny na Teneryfie, klify Los Gigantes i być może poopalać się u stóp del Teide, jeżeli pogoda pozwoli.

Delfiny na Teneryfie z pokładu katamaranu Royal Delfin

Żeby zobaczyć delfiny na Teneryfie w ich naturalnym środowisku, trzeba wypłynąć na otwarte wody Atlantyku, a jak zapewne się domyślacie nie każdy statek zabierze na pokład osobę niepełnosprawną. Ponieważ każdą naszą wyprawę staramy się pod tym względem choć trochę zaplanować, to i tu wiedzieliśmy, że są co najmniej dwie jednostki, na które teoretycznie Kamil powinien się dostać by zobaczyć delfiny na Teneryfie. Jedną z tych jednostek był właśnie katamaran Royal Delfin, na pokład którego postanowiliśmy się dostać w porcie Puerto Colon w Las Americas.

Royal Delfin

Z racji na poniedziałek do wyboru mieliśmy dwa rejsy – dwu i ponad czterogodzinny. Wybraliśmy ten krótszy. Dlaczego? A to dlatego, że w najdłuższym rejsie zaplanowana jest kąpiel, posiłek i nurkowanie w Zatoce Masca, a na to po prostu nie pozwalała pogoda, więc szkoda nam było i czasu, i pieniędzy. No właśnie koszty rejsów na delfiny na Teneryfie nie są może jakieś strasznie wysokie, ale za dwugodzinny rejs katamaranem Royal Delfin zapłacicie ok. 22 euro za osobę dorosłą i 11 za dziecko. Naprawdę warto jednak wydać te pieniądze, szczególnie, że w wodach Wysp Kanaryjskich żyją takie oto zwierzęta:

delfiny kanaryjskie

W porcie trzeba być odpowiednio wcześniej, bo rejs zaczyna się o 10:30, a w naszym przypadku trzeba się było jeszcze jakoś dostać się na statek, co okazało się po prostu bajecznie proste. Naprawdę byłam pod wrażaniem, kiedy zobaczyłam, jak dwóch mężczyzn zajmuje się Kamilem tak delikatnie, jakby był z porcelany. Bez trudu pokonali dwa progi rampy, a na pokładzie migiem rozłożyli podjazd i zjazd, żeby bez wstrząsów przejechać na rufę, gdzie miał stanąć Kamil, by podziwiać delfiny na Teneryfie.

Pisząc Wam o Royal Delfinie będę trochę piała z zachwytu, ale jest nad czym i to nie tylko ze względu na to, co zobaczyliśmy, ale również ze względu na troskę o pasażerów. Kiedy podeszłam do jednej z pań z obsługi z misją uzyskania odpowiedzi, czy Kamil na pewno zobaczy delfiny z rufy, najpierw zatkało mnie, jak zobaczyłam, jak kobieta płynnie przechodzi z hiszpańskiego na niemiecki, angielski, francuski czy rosyjski. Zazdrość opanowała moje filologiczne serce! A poważnie, byłam pełna podziwu, ale nie o tym miałam pisać. Sympatyczna pani przewodnik naszej wycieczki powiedziała mi, że kapitan jest poinformowany o fakcie posiadania na pokładzie niepełnosprawnego pasażera i tak będzie się ustawiał statkiem, żeby Kamil zobaczył delfiny. Uspokojona poszłam przekazać te radosne wieści mojemu kochanemu i popłynęliśmy zobaczyć delfiny na Teneryfie.

Ocean Atlantycki

Zaraz po wyruszeniu niczym w samolocie, prezentowana jest cała procedura bezpieczeństwa zarówno na dolnym, jak i górnym pokładzie, co moim zdaniem jest bardzo istotne na wypadek nieprzewidzianych zdarzeń.

bezpieczeństwo na statku

Pogoda, jak widać po zdjęciach nie powalała na kolana, ale było w miarę ciepło, więc nie było na co narzekać. Zaraz po wypłynięciu z portu, zaczęło nieźle bujać i powiem Wam, że to była niezła frajda. Po drodze mijaliśmy inne jednostki pływające, równie pełne turystów, jak nasz Royal Delfin.

statek

Wpatrując się w oddalający ląd i licząc na niezapomniane przeżycia, próbowałam sobie przypomnieć informacje, które zebrałam przed wyjazdem na Teneryfę. Coś tam jeszcze pamiętałam, choć nie pokuszę się o dokładne opisywanie Wam, który z widzianych przez nas waleni, jak się nazywał, bo pewnie bzdur bym tutaj naopowiadała 🙂

Na świecie żyje 79 gatunków waleni i wyobraźcie sobie, że aż 19 z nich można oglądać w wodach Wysp Kanaryjskich i to przez cały rok. Dlaczego tak się dzieje? Otóż okazuje się, że nie bez wpływu na to pozostaje tu między innymi spokojność i temperatura wody oraz głębokość oceanu. Z wypowiedzi naszej pani przewodnik dowiedziałam się, że najczęściej tu oglądane delfiny to: grindwal krótkopłetwy (pilot) i oczywiście delfin butlonosy. Poza tym zobaczyć można tu jeszcze takie gatunki zwierząt, jak: kaszaloty, orki karłowate, delfiny zwyczajne, płetwale równikowe, delfiny pręgobokie czy długonose. Dla mnie – waleniowej ignorantki – nie było ważne, jaki to będzie gatunek, liczyło się, że będę mogła podziwiać delfiny na Teneryfie w ich naturalnym środowisku i nie zawiodłam się. Zresztą zobaczcie sami.

delfiny Teneryfa
delfiny Teneryfa
delfiny Teneryfa

Nie udało mi się zrobić zdjęcia skaczących delfinów, bo po prostu były dla mnie za szybkie, ale udało mi się nagrać te piękności, co możecie sobie obejrzeć na zmontowanym przez nas filmiku. Wspomniałam wcześniej o tym, że kapitan William (tak miał na imię dowódca Royal Delfina) obiecał, że Kamil będzie mógł podziwiać delfiny i rzeczywiście tak obracał statkiem, żebyśmy mogli je oglądać. Oczywiście nie zapominał przy tym o pozostałej części pasażerów, bo w końcu nie tylko my byliśmy na pokładzie. Mało tego, za każdym razem, kiedy delfiny miały się nam ukazać, pojawiał się obok nas ktoś z załogi, żeby wskazać nam kierunek, w którym należało patrzeć i udzielał informacji, jaki gatunek ukaże się zaraz naszym oczom. To było naprawdę niezapomniane przeżycie i naprawdę polecam Wam tego doświadczyć. Szczęście na twarzy – murowane.

my Royal Delfin

Ponieważ rejs trwał dwie godziny, więc mieliśmy do dyspozycji jeszcze większość dnia. Nie zamierzaliśmy go zmarnować i postanowiliśmy dalej podziwiać cuda, które stworzyć mogła tylko matka natura.

Potężne klify – Los Gigantes

Z portu Puerto Colon w Las Americas udaliśmy się wybrzeżem na północ w kierunku miasteczka Los Gigantes, które swoją nazwę wzięło od potężnych klifów, które wyrastają na ponad 600 metrów nad poziom oceanu.

Los Gigantes

Klify te to absolutne „must-see” na Teneryfie, bo nie sposób opisać wrażenia, które wywołują w człowieku. Guanczowie nazwali je Piekielną Ścianą – Murilla del Infierno, co nie dziwi patrząc na powyższe zdjęcie. My mieliśmy okazję podziwiać je od strony lądu, ale dowiedziałam się, że warto jest wsiąść na jedną z wielu pływających tu łodzi, oferujących wycieczki i podziwiać je od strony oceanu. Wrażenia podobno – niezapomniane. Samo miasteczko Los Gigantes, podobne jest do innych, z tą tylko różnicą, że dla osoby niepełnosprawnej dotarcie na punkt widokowy może nastręczać trudności ze względu na stromizny. Z pomocą drugiej osoby (ja do olbrzymów nie należę) można jednak tego spokojnie dokonać i cieszyć się widokiem, który na zawsze zapada w pamięć i wzbudza ogromny szacunek do sił Matki Natury. Mieliśmy jeszcze udać się na najdalej wysunięty na zachód punkt Teneryfy do Punta de Teno, ale kiedy tylko ruszyliśmy zaczęło padać i dalsza droga była niemożliwa ze względów bezpieczeństwa, zatem wróciliśmy do Costa del Silencio zaplanować nasz ostatni na Teneryfie dzień.

Opalanie w cieniu del Teide i Roques de Garcia

Ostatni nasz dzień na kanaryjskiej Teneryfie miał nam upłynąć leniwie. Dlatego też postanowiliśmy pojechać ponad chmury, do stóp wulkanu del Teide i w cieniu Roques de Garcia złapać choć trochę zwrotnikowego słońca. Jak postanowiliśmy, tak też zrobiliśmy i po pokonaniu krętej drogi znaleźliśmy się na znanym nam już parkingu.

Roques de Garcia

Moja chęć obejrzenia wszystkiego i poznania tego, co się da poznać i tym razem wzięła górę nad lenistwem w promieniach słońca i najpierw dokładnie wszystko sobie poczytałam i pooglądałam.

poprzednim poście obiecałam Wam więcej informacji o Roques de Garcia i oto nadszedł ten moment, kiedy mogę podzielić się z Wami tym, czego dowiedziałam się o tym miejscu.

Formacja Roques de Garcia leży na wysokości około 2200 m. n. p. m. a historia tego miejsca ściśle związana jest z trzecim cyklem potężnych erupcji wulkanicznych, datowanym mniej więcej na pół miliona lat wstecz, co po prostu jest dla mnie niesamowite. Formacja leży około 5 km na południe od pięknego wulkanu del Teide, na skraju rozległej równiny Caldera de las Canadas. Początkowo były to wzniesienia uformowane z lawy, ale działanie czynników atmosferycznych takich, jak wiatr czy woda uformowały je w dzisiejszy, niespotykany kształt, jak choćby ten, zaprezentowany niżej, gdzie Roque Cinchado prezentuje się w cieniu del Teide.

pobierz darmowy Przewodnik poo Teneryfie
Roque Cinchado

Pięknie, prawda? A jeszcze piękniejsze widoki można ujrzeć, kiedy wdrapiecie się na skały naprzeciwko, czy jakiekolwiek inne w pobliżu i z góry popatrzycie na krajobraz. Zresztą zobaczcie sami.

Roques de Garcia Teneryfa
Roques de Garcia Teneryfa
Roques de Garcia Teneryfa

To, co porwało mnie najbardziej to moc tego miejsca, możliwość obcowania z dziką, niemożliwą do okiełznania przyrodą, która stale się zmienia. Popatrzcie jeszcze raz na Roque Cinchado, skałę, która na przestrzeni lat runie, bo erozja u jej podstawy postępuje w tak gwałtowny sposób, że za jakiś czas nie da ona rady utrzymać masywnej góry. Przyjrzyjcie się powyższym zdjęciom, strzelonym z punktu widokowego Mirador de la Ruleta i wyobraźcie sobie siebie w tym księżycowym krajobrazie. Zdaje mi się czasami, że nasz ludzki język jest zbyt ubogi, by opisać mnogość odczuć, jakich doświadcza się w obliczu takich widoków. Ja czułam się bardzo mała stojąc naprzeciwko tego naturalnego arcydzieła. Stałam tam i patrzyłam na skały, z których chyba każda ma swoją nazwę. Torrotito, El Callejon, Amarillo, Cinchado, El Tripi, Felix Mendez, El Burro, Bloques, El Queso, Rincon czy Placas de Guillermo, America, La Catedral to tylko niektóre z nich, które można obejrzeć wstępując na szlak okalający Roques de Garcia. Nas najbardziej urzekł widok skał na tle del Teide i tu też postanowiliśmy kąpać się w promieniach słońca, które całkiem nieźle przygrzewało. Trzeba było tylko znaleźć jakieś miejsce na nasz „piknik”.
Okazało się, że nie będzie to trudne, gdyż władze parku narodowego pomyślały o osobach niepełnosprawnych i wytyczyły drogę, którą łatwo się dostać do punktu widokowego.

Roques de Garcia niepełnosprawni

Podążyliśmy nią więc do miejsca odpoczynku.

Roques de Garcia my

Opalaliśmy się w promieniach słońca chłonąc ciszę, oddychając czystym powietrzem kanaryjskich Roques de Garcia i ładując akumulatory na przeczekanie polskiej zimy, której nie lubię, a w tle czuwały nad nami piękne skały i wulkan del Teide.

Roques de Garcia opalanie

Żeby dobrze zapamiętać nasze kanaryjskie wakacje, pozostało nam tylko jeszcze skosztować owoców kaktusa i papai, które naprawdę polecam pośród innych dostępnych na Teneryfie pysznych owoców.

kaktus Teneryfa
papaja Teneryfa

Czas jednak płynął nieubłaganie i trzeba było wrócić do rzeczywistości, żeby spakować manatki i następnego dnia opuścić Costa del Silencio i o nieludzkiej porannej godzinie wyruszyć w powrotną drogę z bajecznej Teneryfy do Polski.

samolot Norwegian

Powrót był lekkim szokiem, bo w Polsce zimno i zima, ale dobrze jest wrócić do domu z podróży, by planować następne, może bliższe, a może te dalekie, trudne i zwariowane. Najważniejsze jednak, że wszystkie te podróże są nasze i że wrażeniami z nich chcemy się z Wami dzielić, więc już dzisiaj zapraszam Was na kolejne nasze relacje.

Nasz film z Teneryfy

Wszystkie treści masz od nas za darmo! Możesz się nam odwdzięczyć wirtualną kawą.

Podobne wpisy

5 Komentarzy

  1. Z przyjemnością przeczytałam wszystkie Wasze teksty o Teneryfie i z pewnością wykorzystam wiele informacji w nich zawartych, za które serdecznie dziękuję. A moja Teneryfa mam nadzieję jest już bardzo blisko 😉
    Pozdrawiam 😉

  2. po praz kolejny trafiam na Twój wpis , wcześniej czytałam o waszej podróży na Maltę, a teraz planuję Teneryfę. Bardzo dziękuję za garść tak potrzebnych informacji 🙂 Nie przestawaj pisać w tym stylu, bo to biblia wiedzy dla podróżników

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgodnie z RODO musisz się zgodzić na dodanie komentarza i przesłanie wpisanych danych
Ten formularz gromadzi Twoje imię, adres e-mail, adres strony www i treść, dzięki czemu komentarze mogą funkcjonować na tej stronie. Aby uzyskać więcej informacji, zapoznaj się z naszą polityką prywatności, gdzie uzyskasz więcej informacji o tym, gdzie, jak i dlaczego przechowujemy Twoje dane.
Nie wykorzystujemy danych wpisywanych podczas komentowania do celów marketingowych (np. wysyłka newslettera).