Ubezpieczenie podróżne, czy kupować? My wydaliśmy 1000 euro na lekarza
Przed jedną z naszych pierwszych wypraw długo się zastanawiałem czy kupować ubezpieczenie podróżne. No bo co może się stać? Przecież nie jedziemy do dżungli, a do cywilizowanej Europy. Przecież jesteśmy zdrowi, a w razie co kupimy sobie aspirynę i się wyleczymy. Finalnie, przecież płacimy ZUS, to po co nam dodatkowe ubezpieczenie podróżne? Ach, jaki ja byłem głupi, że mogłem tak myśleć.
Wydaliśmy 1000 euro na lekarza
Nim przejdę do tego, jak wybrać, na co zwrócić uwagę i gdzie najtaniej kupić ubezpieczenie podróżne, opowiem Wam dwie historie, które przydarzyły się nam naprawdę.
Pełni radości, z uśmiechami od ucha do ucha ruszamy w nieznane. Ruszamy poznawać świat, szukać przygody i wygrzewać się w słońcu. Podstawowy plan zawsze jest taki, że nic a nic nie może nam zakłócić naszego urlopu i błogiego odpoczynku. Jednak, jak to w życiu często bywa, plan i rzeczywistość to drogi w zupełnie inne strony.
Na początek samochód
Niemiecka autostrada, 4 pasy w jedną stronę, Goha na 3 pasie wyprzedza z prędkością ok. 130 km/h. W pewnym momencie świst, huk i wskaźnik obrotomierza zalicza „zero”, a samochód bardzo szybko zwalnia. No więc standardowa procedura: awaryjne i bezpieczne zbijanie na prawą stronę drogi. Udaje nam się doczołgać na najbliższą stację. Sprawdzamy numer słupka drogowego (bardzo ważne przy wzywaniu pomocy) i dzwonimy po pomoc. Finalnie: koszt lawety 200 euro, naprawa 300 euro.
Dodam tylko, że przed wyjazdem samochód przeszedł gruntowny przegląd.
A na plaży skręcona kostka
Historia z innej podróży, kolejnej po przygodzie z samochodem. Przed wyjazdem powiedzieliśmy sobie: „Teraz to już nic się nie wydarzy, limit pecha wyczerpaliśmy na akcji z samochodem”. Szkoda tylko, że nie pomyśleliśmy, że limitu pecha nie określamy my.
Kolejny dzień w podróży, plaża, błogie lenistwo i mama Gohy idąc do wody skręca kostkę. Noga „jak bania”, ból, płacz. Co robić? Budzi się w nas rozsądek i dzwonimy po pomoc. Dalsza procedura może być Wam znana: szpital, prześwietlenia, badania, usztywnienie. Finalnie: rachunek na 985 euro.
Kupujcie ubezpieczenie! Zawsze!
Opowiedziałem Wam te dwie historie nie po to, by Was odwodzić od podróżowania i zdobywania świata. Opowiedziałem je, by na naszym przykładzie pokazać Wam, że wszystko może się stać i nawet najlepiej zaplanowana podróż może przynieść niespodziewane momenty.
Całe szczęście, że w porę, przed każdym ze wspomnianych wyjazdów, uzmysłowiłem sobie, jaki ja głupi jestem, że myślę w ogóle o tym, że nie potrzebne jest nam ubezpieczenie podróżne. Łączny koszt tych dwóch zdarzeń to 1485 euro, czyli ponad 6300 zł, a koszt obu ubezpieczeń zamknął się w kwocie około 450 zł.
Jednak pieniądze to nie wszystko, bo wartością dodaną była bardzo fachowa pomoc ze strony ubezpieczyciela, zapewnienie noclegów, tłumacza, ewentualnego transportu do Polski i całej reszty która byłaby nam potrzebna. Dodatkowo po zgłoszeniu, że poruszam się na wózku, po samochód przyjechała laweta, a po mnie zwykły osobowy samochód, tak żebym łatwo mógł się do niego przesiąść z wózka.
Tak więc powtórzę raz jeszcze: Zawsze kupujcie ubezpieczenie podróżne! Nam zdarzyły się jedyne te dwie historie, w których użyliśmy ubezpieczenia i miały one miejsce na początku naszego wspólnego podróżowania, a mimo to zawsze kupujemy ubezpieczenie.
To jakie ubezpieczenie podróżne mam kupić?
Bardzo ciężko jest jednoznacznie odpowiedzieć na takie pytanie. Wszystko zależy od tego gdzie jedziecie, co będziecie podczas takiego wyjazdu robić, czy jesteście na coś chorzy. Jest bardzo wiele czynników, które wpływają na to, jakie ubezpieczenie podróżne powinniście wybrać.
Pewne natomiast jest to, że powinniście takie ubezpieczenie kupić i zdecydowanie przesadnie na tym nie oszczędzać. Można kupić ubezpieczenie za bardzo małe pieniądze, ale w razie potrzeby skorzystania z niego okazuje się, że ubezpieczeniem jest ono tylko z nazwy.
Jakie my kupujemy ubezpieczenie?
Wszystkie opisy elementów składających się na ubezpieczenie podróżne można szybko znaleźć w OWU konkretnego biura, więc postanowiłem, że nie będę zanudzał Was definicjami. Przedstawię natomiast, na co my zwracamy szczególną uwagę przy wyborze ubezpieczenia na każdą z naszych podróży.
Podstawową rzeczą są koszty leczenia, ratownictwa. Te dwie rzeczy muszą być w każdej z naszych polis i ich kwoty muszą być realne. Nie namawiam Was do wykupywania ubezpieczenia na 40 000 000, ale przestrzegam przed takimi na 10 000. Koszty leczenia za granicą mogą Was bardzo zaskoczyć, bo liczy się je w tysiącach euro, a nie w setkach. Koszty ratownictwa są jeszcze większe i choć wierzę, że nigdy nie będą Wam potrzebne, to warto je w swojej polisie mieć.
My do tego zawsze jeszcze dokładamy assistance, który bardzo ułatwia życie. Pomyślcie, że mielibyście zajmować się każdym papierkiem i każdą procedurą samodzielnie, w sytuacji gdy potrzebujecie pomocy, tragedia. Od tego jest właśnie assistance. Dzwonicie, podajecie numer polisy oraz opisujecie co się stało i całą resztą zajmuje się pracownik ubezpieczyciela.
Kolejną rzeczą na jaką zwracamy uwagę to ubezpieczenie OC (Odpowiedzialność Cywilna) i NNW (Następstwo Nieszczęśliwych Wypadków). Kiedyś kolega opowiedział mi historię, jak wychodząc z restauracji wpadł w wielkie szklane drzwi i doszczętnie je zniszczył. Mu się nic nie stało, ale dostał rachunek na 3000 euro. Od tego jest właśnie OC, czyli ubezpieczenie, które pokryje szkody wyrządzone przez Was. NNW natomiast wypłaci odszkodowanie w przypadku uszczerbku na zdrowiu i zajmie się ewentualnym leczeniem po powrocie z podróży.
Elementem, na który także zwracamy uwagę przy kupowaniu ubezpieczenia podróżnego, to zapewnienie transportu do kraju, hotel dla bliskiej osoby, refundacja leków. Mniejszą wagę przykładamy do ubezpieczenia bagażu. Choć może nie słusznie, bo gdyby zniszczono mi wózek… Ech, wolę nie myśleć.
Gdzie my kupujemy ubezpieczenie podróżne?
Nie będę Was namawiał na konkretną firmę, ani metodę zakupu polisy. Możecie kupić ubezpieczenie w stacjonarnym biurze, jednak pamiętajcie, że wtedy będzie ono droższe, bo przecież lokal trzeba za coś utrzymać.
My tylko raz kupiliśmy polisę stacjonarnie. Po zakupie wszedłem na Rankomat i okazało się, że przepłaciłem ponad 80 zł. Tak dobrze czytacie, identyczne ubezpieczenie, w tej samej firmie, na porównywarce ubezpieczeń było 80 zł tańsze. Szok!
Oczywiście możecie kupić ubezpieczenie w dowolnym miejscu, do niczego Was nie namawiam. Jednak my, po latach testowania, z czystym sumieniem, zdecydowanie polecamy kupowanie przez internet. Dla przykładu wspomniany przeze mnie Rankomat posiada bardzo prosty i intuicyjny kalkulator ubezpieczeń turystycznych, który za rączkę poprowadzi Was krok po kroku, a co najważniejsze wszystko jest jasno i prosto opisane, zero niezrozumiałego prawniczego języka i „drobnego druku”.
Zachęcam Was zatem, żebyście kliknęli tu i sprawdzili ich porównywarkę, a przekonacie się, że możecie oszczędzić na polisie. Z mojego doświadczenia wiem, iż jest to najprostszy z możliwych sposobów, żeby kupić ubezpieczenie podróżne i na urlopie odpoczywać w spokoju. Zaoszczędzone pieniądze natomiast przeznaczyć możecie na realizację marzeń.
Byście nigdy nie korzystali z polisy
Na koniec chcielibyśmy Wam z Gohą życzyć, byście nigdy nie musieli korzystać z wykupionej polisy oraz każda Wasza podróż kończyła się szczęśliwie i przynosiła jedynie pozytywne wspomnienia.
Jeśli interesuje Was procedura zakupu ubezpieczenia podróżnego krok po kroku, to dajcie znać w komentarzach, a chętnie ją dla Was opiszę.
Artykuł powstał w ramach współpracy z Rankomat.pl
Dołącz do nas na YouTube!
Znajdziesz tam filmy z podróży po Polsce i świecie.
Raz zdarzyło mi się wylądowac w szpitalu zagranicą ale akurat miałem wykupione ubezpieczenie ale warto przestrzegać, jakie koszty czekają nas bez ubezpieczenia