Opactwo bez dachu w Toskanii
Są takie miejsca, które odwiedzone raz, zapadają w serce i umysł na zawsze. To właśnie miało nas spotkać tego dnia, kiedy zdecydowaliśmy się odkryć opactwo bez dachu w Toskanii. Znawcy Włoch mawiają, iż to pozbawione dachu opactwo San Galgano jest atrakcją dla pasjonatów Toskanii. Leży nieco na uboczu, z dala od uczęszczanych tras i wizytę tutaj trudno połączyć z innymi atrakcjami regionu. Nam też wcale nie było tu po drodze. Jednakże, historia wbitego w skałę miecza, tajemniczego objawienia i niezwykłego rażonego piorunem opactwa San Galgano sprawiły, że nie mogło nas tutaj nie być.
W kierunku opactwa bez dachu w Toskanii
Poranek był dość wczesny, ale niezwykle ciepły, kiedy po śniadaniu z widokiem na dolinę, zapakowaliśmy się do naszego Volvo i ruszyliśmy w stronę opactwa bez dachu ukrytego w Toskanii. Od Chianciano Terme do opactwa mieliśmy jakieś 90 kilometrów. Niby niedaleko, ale toskańskie drogi są kręte, strome i wąskie, więc kilometry liczy się tak, jak w górach – czasem niezbędnym do ich pokonania. A poza tym, kiedy przemierzasz toskańskie drogi, to nie sposób się nie zatrzymać tu i ówdzie, by podziwiać niezwykłe widoki, za którymi niejednokrotnie kryją się niezwykłe historie.
Po co Włochom kępy cyprysów?
Jadąc drogą SR 2 w kierunku Montalcino natknęliśmy się na jeden z pocztówkowych, bardzo znanych, obleganych przez fotografów widoczków.
Samotna kępa cyprysów na rozległym polu wyglądała co najmniej dziwnie, ale jak wiele rzeczy nabrała sensu przy bliższym poznaniu. A kępy cyprysów w Toskanii miały dla mieszkańców tego regionu niebagatelne znaczenie. Pozwalały one bowiem nie umrzeć z głodu miejscowej ludności. Tak, kilkadziesiąt lat temu w Toskanii ludzie głodowali. W kępach cyprysów więc zastawiali pułapki na ptaki i dzięki nim nie umierali z głodu. Straszne? Nie, po prostu prawdziwe i dodające smaczku rosnącej w szczerym polu cyprysowej kępie.
Dołącz do nas na YouTube!
Znajdziesz tam serię vlogów z 14-dniowej podróży po Toskanii.
Cyprysowe aleje w Toskanii
Ruszyliśmy dalej i wkrótce zjechaliśmy z drogi SR2 w kierunku Murlo. Drogą z rzadka przejeżdżało jakieś auto, więc spokojnie zmierzaliśmy w stronę naszego opactwa bez dachu. Rozglądaliśmy się ciekawie po nowym dla nas otoczeniu i.. no właśnie, musieliśmy się znowu zatrzymać. Powód? Niesamowita cyprysowa aleja prowadząca do urokliwie położonego domostwa.
Tak, wiem, że cyprysy w Toskanii są popularne, jak u nas lipy, ale jakże piękną harmonię tworzą z otaczającym krajobrazem. Agriturismo Baccoleno to agroturystyka, która jest terenem prywatnym i wejście osobom nieupoważnionym było surowo zabronione, tak jak do domu gladiatora. Nie przeszkadzało nam to jednak podziwiać jej przez chwilę od strony drogi.
Ruiny na wzgórzu w Toskanii
Kilometr mijał za kilometrem, a krajobraz rozległych pól, przecinały wzgórza porośnięte lasem. Już nie mogłam się doczekać, kiedy zobaczę to słynne opactwo bez dachu, jak nazywane jest Abbazia di San Galgano w Toskanii. Nagle na wzgórzu, wśród zieleni zamajaczyło mi coś. „To chyba to” – powiedziałam do Kamila, ale to jednak nie było nasze docelowe miejsce.
Jeśli interesują Cię atrakcje we Włoszech to zajrzyj do naszych pozostałych artykułów.
Odwiedzamy wiele takich miejsc i sądzimy, że znajdziesz coś co Cię zainteresuje.
Okazało się, że całkowicie przypadkiem trafiliśmy na owiane legendą ruiny Zamku Crevole. Twierdza istniała już od średniowiecza i toczyły się o nią naprawdę zażarte boje. Największy rozgorzał w XVI wieku pomiędzy Republiką Sieny, wojskami hiszpańskimi i cesarskimi pod wodzą Don Francesco di Toledo. Zmagania wygrały wojska cesarskie i kiedy plądrowano Castello di Crevole, żołnierzom ukazał się duch biskupa Donosdeo Malavoltiego wymachującego krucyfiksem. Podobno do dzisiaj można go spotkać nocą w zamkowych murach. Trzeba będzie kiedyś odwiedzić ruiny nocą i sprawdzić prawdziwość legendy.
Galgano Guidotti – od bogacza do pustelnika
A skoro o legendach mowa, to zbliżaliśmy się do kolejnej, bo opactwo było coraz bliżej. Wiodła do niego kręta, piękna droga, która zdawała się przenosić nas nie tylko w przestrzeni, ale także w czasie.
Był rok 1148. Niedaleko dzisiejszego opactwa bez dachu, w miasteczku Chiusdino w Toskanii, w szlacheckiej rodzinie urodził się Galgano Guidotti. Galgano dorastał w spokoju i dostatku. Był jednym z tych niefrasobliwych, wciąż szukających przygód rycerzy, którzy za nic zdają się mieć wyższe wartości. Skąd zatem przemiana niesfornego młodzieńca w pustelnika? Otóż, pewnej nocy, roku 1179 Galgano doznał objawienia, w którym Archanioł Michał nakazał mu porzucić hulaszcze życie i zacząć żywot pustelnika. W Boże Narodzenie roku 1180 rycerz udał się na wzgórze Montesiepi, gdzie zaczyna swoje pustelnicze życie. Nie trwa ono jednak długo, bo Galgano umiera rok później, mając zaledwie 33 lata.
Porywające opactwo San Galgano
Z taką właśnie legendą w tle dotarliśmy do dużego parkingu nieopodal opactwa. Już z daleka robiło wrażenie. Stojące w otoczeniu pól, z piękną cyprysową aleją zapraszało do zanurzenia się w jego wnętrzu.
Podążyliśmy za tym zaproszeniem i już po chwili zaniemówiliśmy z wrażenia, bo już od pierwszego spojrzenia opactwo San Galgano w Toskanii uwodziło swoim pięknem.
Wejście do środka nie było dla nas łatwe, bo nawierzchnia nie była wózko przyjazna, ale kiedy bardzo czegoś pragniesz, to sprzyja ci cały wszechświat, a my chcieliśmy poczuć klimat tego miejsca. A co w nim takiego wyjątkowego?
Wyobraźcie sobie miejsce, którego kilkusetletnie, niczym nieosłonięte ściany, wciąż niewzruszenie trwają. Wyobraźcie sobie wiatr, który szepcze Wam do ucha mistyczne opowieści. A wszystko to w murach, dla których dachem jest niebo, oświetleniem – gwiazdy, a każdy krok odbija się echem chrzęszczących kamieni. W takiej scenerii można się zapomnieć i trwać, wsłuchując się w siebie.
Dołącz do nas na Instagramie!
Publikujemy tam wiele ciekawych relacji z naszych podróży.
Jak powstało opactwo bez dachu w Toskanii?
Wszystko zaczęło po śmierci naszego Galgano od wzgórza Montesiepi, na którym święty miał swoją pustelnię. To tutaj Galgano uderzył mieczem o skałę, chcąc go złamać. Miecz jednak wbił się głęboko w skałę i tkwi w niej do dzisiaj.
Galgano pochowany został na wzgórzu, tam gdzie jego miecz. Jego pogrzeb był wielkim wydarzeniem, w którym wzięli udział wielcy kościoła, a cztery lata później (1185) pustelnik został kanonizowany. Zjawiało się tu coraz więcej pielgrzymów, więc w kilka lat po śmierci Galgano rozpoczęto budowę niewielkiej świątyni ku jego czci.
To niewielka kaplica zbudowana na planie koła, z porywającym widokiem na dolinę Val di Merse. Prostota świątyni zachwyca zarówno z zewnątrz, jak i w środku.
Tłumy pielgrzymów w Montesiepi rosły w takim tempie, że urzędujący tu cystersi postanowili wybudować większy klasztor. I tak powstał magiczny kościół San Galgano, pierwszy gotycki kościół w Toskanii, który stał się wzorem dla budowniczych katedry w Sienie. Jego budowa rozpoczęła się w 1218 roku i trwała 70 lat. Świetność tego miejsca trwała aż do początków XIV wieku, kiedy Toskanię nawiedziła klęska głodu i „czarna śmierć”. Z biegiem czasu cystersi przenieśli się do Sieny, a opactwo było systematycznie grabione.
Prawdziwy dramat przyszedł jednak pewnej burzowej nocy 1786 roku, kiedy dzwonnicę kościoła raził piorun. Spadając zniszczyła sklepienie budowli i tak właśnie powstało w Toskanii opactwo bez dachu. Zostało porzucone, klasztorne budynki niszczały, a dachówki kościoła przerobiono, o ironio, na tarcze dla żołnierzy. Po tych wszystkich perypetiach odebrano mu jego chrześcijański charakter.
Opactwo bez dachu w Toskanii San Galgano i Król Artur
Czy na myśl o mieczu wbitym w skałę nie przychodzi Wam do głowy inna legenda? Nam na myśl przyszła od razu legenda o Królu Arturze i jego słynnym mieczu wyciągniętym ze skały. I właśnie toskańskim Excaliburem nazywa się miecz z kaplicy San Galgano. Legendy arturiańskie są starsze niż historia toskańskiego miecza, jednak najsłynniejsze wersje legendy o królu Arturze, napisane między innymi przez Wolframa von Eschenbacha, czerpały z życia Galgano. Czyżby wielki angielski bohater miał włoskie korzenie? Te rozważania przerwał nam ulewny deszcz, który zmusił nas do ewakuacji i zakończenia wizyty w opactwie bez dachu.
Zapraszamy na nasze grupy
Dołącz do nas na YouTube!
Znajdziesz tam filmy z podróży po Polsce i świecie.